WYPRAWA NA MASYW MOUNT KENYA

kenia
Zasadnicza część wyprawy Klubu Sportowego Polskie Himalaje na potężny i rozległy masyw Mount Kenya została zakończona. Teraz przelot z Nairobi do Mombasy i pięciodniowy (22-26.10.2025) relaks nad oceanem w znakomitych warunkach, połączony z wizytą w takich miejscach, do których polski turysta nie dociera.
 
Do eksperymentalnej ekspedycji będziemy jeszcze długo wracali, gdyż atrakcji, wspomnień, wniosków, przestróg, uwag od 25 członków wyprawy pod kierunkiem Leszka Cichego jest wiele. Dziś tylko w wielkim skrócie o przebiegu trekkingu.
Generalnie rzec można, że jest to wyprawa „tylko dla orłów”, dla osób zaprawionych kondycyjnie, mających silną psychikę, końskie zdrowie, odpornych na zmieniającą się aurę i spartańskie warunki bytowania oraz jedzenia. Osoby, które chcą wstać zza biurka bez odpowiedniego przygotowania mogą wyzionąć ducha… To jest po prostu wyrypa – twierdzą silni i mocni pod każdym względem.
„Atak szczytowy był bardzo wymagający – oceniła Kamila Jagaczewska. – Wyruszyliśmy o 2.20 w nocy. Na szczyt Lenana (4985 m) dotarliśmy o 7.20. Potem jeszcze bardzo długie zejście, które obfitowało w cztery pory roku, i przejście przez cudowny kanion.
Ponadto okazało się, że wspinaliśmy się przez najwyższą Ferratę na świecie. Klamry i poręcze, a w dole przepaść… I jak to Kenijczycy, nawet tym się nie szczycą. Generalnie wyprawa na masyw Mount Kenya przewspaniała!”
Tak również oceniają dwie Moniki z Gdyni – Jakubowska i Todorow, które na szczycie Lenana były nieco wcześniej, bo o siódmej, po czterech godzinach wspinaczki.
A w ogóle jako pierwsi z grupy (przypadek, ścigania absolutnie nie było) dotarli o wschodzie słońca (6:08) Artur Dargacz z Gdyni i Jakub Wojkowski z Krakowa. Natomiast zejście do tzw. obozu (po pokonaniu przewyższenia dwóch tysięcy metrów) wypadło wraz z zachodem o godzinie 18.
 
„To jest wyrypa i trzeba to wyraźnie mówić tym, co chcieliby pójść naszymi śladami” – podkreśliła Monika Todorow z Rady Klubu Polskie Himalaje.