„Człowiek, który wymyślił Himalaje” – taki tytuł widnieje na okładce książki autorstwa Piotra Trybalskiego i takim też tytułem opatrzyliśmy niedzielny wieczór 10 września poświęcony Andrzejowi Zawadzie. O godzinie 18 zaprezentujemy dwa filmy – „W lodowym piekle” i „Ostatnia rozmowa” – zrealizowane przez Annę Teresę Pietraszek, która będzie gościem organizatorów tego wydarzenia – „Dobrego miejsca” i klubu Polskie Himalaje.
Data: 10 września (niedziela), godz. 18:00
Miejsce: Aula im. bł. ks. J. Popiełuszki, Dobre Miejsce, ul. Dewajtis 3 wej. B, Warszawa
Bilety – w cenie 15/18 zł dostępne on-line naEvenea KUP BILET oraz stacjonarnie godzinę przed wydarzeniem (KASA BILETOWA w Informacji w wejściu B)
Kim był Andrzej Zawada?… „Jestem stworzony do rzeczy wielkich” – pisał w latach pięćdziesiątych XX wieku. Studiował fizykę, ale przypadkowy – jak by się wydawało – kontakt z Klubem Wysokogórskim Warszawa (w tym klubie wypatrzył aktorkę Annę Milewską, z którą przeżył ponad 47 lat) przerodził się w wielką pasję i misję.
Zawada chciał wyrwać polski alpinizm z niemocy komunistycznego ustroju, otworzyć dla Polaków Himalaje.
Przywódca. Lider. Wzór kierownika. Prekursor himalaizmu zimowego. Gdyby nie on, nie byłoby wielkich wyczynów polskich wspinaczy. W górach potrafił rozwiązać każdy problem. Umiał tak dobrać ekipę, żeby ta miała jak największe szanse na sukces. Nigdy nie uważał, że to on koniecznie musi stanąć na wierzchołku. Myślał o zespole. Gdyby nie jego determinacja nie byłoby wyprawy na Everest, zakończonej zdobyciem szczytu przez Leszka Cichego i Krzysztofa Wielickiego w lutym 1980 roku.
Sześć lat wcześniej na Lhotse Zawada jako pierwszy człowiek na świecie przekroczył zimą wysokość 8000 m.
Na przełomie 1996 i 1997 roku dowodził pierwszą polską zimową wyprawą na Nanga Parbat (8126 m). Oblężenie „Nagiej Góry” trwało półtora miesiąca. Bagaż o wadze 4,5 tony przenosiło 160 tragarzy w ciągu czterech dni w nie notowanych od lat wyjątkowo obfitych opadach śniegu w Karakorum.
Zmagania z tymi ekstremalnymi warunkami zobaczymy w filmie „W lodowym piekle”. Dodajmy, że jeszcze do 2016 roku Nanga Parbat była jednym z dwóch ostatnich ośmiotysięczników, które nie zostały zdobyte zimą i wiąże się z nim wiele dramatycznych wydarzeń. O niebezpieczeństwie, jakie czyha na dziewiątej najwyższej górze świata, mówi liczba ofiar (ponad 70), wśród których są Polacy. W 1985 roku zginął w lawinie Piotr Kalmus, pięć lat temu pozostał tam na zawsze Tomasz Mackiewicz, a w lipcu tego roku – Paweł Kopeć.
– 23 lata temu byłam przekonana, że Andrzej siedzi już sobie wygodnie w samolocie lecącym w kierunku Pakistanu i obmyśla plan kolejnego zimowego szturmu na Nanga Parbat. A tu nagle dzwoni mój domowy telefon i w słuchawce słyszę jego głos: „Anka, ja nie będę długo żył. Czy możesz zrobić o mnie film?” – wspomina 72-letnia Pietraszek, która w latach 1977-2011 zrealizowała ponad 190 filmów dokumentalnych i reportaży. Była też uczestniczką wielu wypraw wysokogórskich.
Gdy Zawada usłyszał, że ma raka trzustki, też myślał, że sobie poradzi, ale było inaczej. Śmiertelna choroba zaatakowała ikonę polskiego himalaizmu nagle i postępowała bardzo szybko. Mimo walki wspieranej przez medyczne autorytety, Andrzej Zawada zmarł 21 sierpnia 2000 roku w Warszawie i spoczął na Cmentarzu Powązkowskim.
– Walczył do końca. Dla mnie jego odejście było szokiem. Zaczęłam wtedy pisać wiersze, które ukazały się w tomiku „Kolory czerni”. Ta poezja pomogła mi w czasie żałoby i wielkiego smutku, w oczyszczeniu. Andrzeja już tu nie ma, ale nasza miłość jednak wciąż trwa. Jest więc coś trwałego na ziemi – uważa Anna Milewska.