Mija pięć lat, kiedy to 25 lipca 2015 roku, na zboczu ośmiotysięcznika Gaszerbrum II (8035 m), zaginął podczas zjazdu na nartach z wysokości 7600 m Aleksander Ostrowski, himalaista, skialpinista, ratownik górski. Jeden ze zdolniejszych polskich wspinaczy, który pochodził z Wetliny, a studiował w Krakowie. Ludzie mówili, że był niezniszczalny. Pracował po kilkadziesiąt godzin, bez przerwy. Żył pomaganiem innym…
27-letni wówczas Ostrowski i 32-letni Piotr Śnigórski atak szczytowy, prowadzony bez wsparcia przewodników wysokogórskich i dodatkowego tlenu, rozpoczęli 21 lipca 2015 roku. Ich celem było dokonanie pierwszego polskiego zjazdu na nartach z tego ośmiotysięcznika.
Po dwóch dniach dotarli do obozu trzeciego. 24 lipca podjęli próbę wejścia na wierzchołek, jednak po 12-godzinnej wspinaczce w głębokim śniegu zawrócili z wysokości ok. 7600 m i wycofywali się do niższych obozów na nartach. Olek zawsze powtarzał, że jest w stanie zrezygnować, gdy ryzyko jest zbyt duże. I tak zrobił.
Między drugim a pierwszym obozem Śnigórski utracił kontakt wzrokowy z partnerem, który prawdopodobnie wpadł do szczeliny. Jeszcze tego samego dnia tragarze wysokogórscy prowadzili poszukiwania Olka, jednak nie natrafili na żaden ślad. Warunki pogodowe pogarszały się z każdą minutą. Nie było szans na kolejne poszukiwania.
Ostrowski był ratownikiem Grupy Bieszczadzkiej GOPR, członkiem KW Kraków. 29 września 2014 roku jako pierwszy Polak zjechał na nartach z Czo Oju (8201 m). Zrobił to zupełnie sam, z ograniczoną pomocą na miejscu i nieschodzącym z jego twarzy uśmiechem, dystansem i dowcipem. Film „Dzięki wszystkim, jesteście wielcy” stanowi subiektywny zapis jego zmagań z górą. Na 13. Krakowskim Festiwalu Górskim otrzymał wyróżnienie National Geographic Traveler i Martyny Wojciechowskiej, która podkreśliła: „Wyróżnienie dla twórców, ale przede wszystkim dla bohatera filmu Olka Ostrowskiego za dystans do siebie i do świata mimo wielkiego osiągnięcia, za poczucie humoru, prawdziwość i niepoddawanie się komercjalizacji. Tak trzymać! Dzięki Olek, jesteś wielki!”
Od wczesnych lat młodości jego życiem były narty. Połączył wspinaczkę z narciarstwem wysokogórskim. Na początku trudne trasy w Tatrach, później coraz trudniejsze alpejskie. W końcu zjazdy z siedmiotysięczników. Świat usłyszał o nim, gdy jako pierwszy Polak zjechał na nartach południowo-wschodnią ścianą Kazbeku (5047 m). Wszystkie kolejne wyprawy kończyły się sukcesem i kolejnymi rekordami.
Jako bieszczadzki ratownik spędził wraz z kolegami, na akcjach, kilka tysięcy godzin. Sprowadzał z połonin zagubionych i wyziębionych turystów. Dawał im schronienie. Żadna z jego akcji nigdy nie zakończyła się niepowodzeniem. Żył pomaganiem innym. Ludzie mówili, że był niezniszczalny. Czasem pracował po kilkadziesiąt godzin bez przerwy. W bieszczadzkich lasach, w środku mroźnej zimy. Żył szybko, a adrenalina gnała go dalej i dalej. I takim go zapamiętaliśmy.
Aleksander Ostrowski jest 32. Polakiem, który na zawsze pozostał na ośmiotysięczniku, o czym przypomina Memoriał Polskich Himalaistów przy wyjściu z Namcze Bazar, w drodze do bazy pod Everestem. Został wybudowany z funduszy zebranych na https://zrzutka.pl/b588mg i uroczyście odsłonięty 20 października 2019 roku. Obecnie trwa zbiórka na zagospodarowanie terenu i rozbudowę monumentu w najbliższych latach, a przede wszystkim na oznakowanie szlaku, który prowadzi do memoriału https://zrzutka.pl/h8k28x