W obecnej sytuacji, gdy mamy ograniczoną swobodę poruszania się, gdy wszelkie plany podróżowania musimy odłożyć, niech odżyją himalajskie wspomnienia z Wyprawy Stulecia. Zachęcamy do… ponownych przeżyć. Czekamy na Wasze słowa, myśli, spojrzenia na wszystko z perspektywy czasu, jaki upłynął od powrotu z Nepalu, chociaż zapewne w wielu przypadkach wydaje się, że to było wczoraj…

„Akcję” wspomnień zainaugurowała Gabi Kantarska, która dowodziła grupą 6 A. Kolejną osobą jest Jerzy Kotuła z grupy 14 A prowadzonej przez Andrzeja Machalicę.

13 października 2018 roku na lotnisku Chopina w Warszawie spotkało się 14 zupełnie nieznanych sobie pasjonatów gór. W projekcie Polskie Himalaje oznaczeni zostali jako grupa 14 A. Wszyscy mieli ten sam cel: uczcić 100-lecie odzyskania przez Polskę niepodległości dojściem do bazy pod Everestem i przez przełęcz Cho La (5420 m) wejść na Goyko  Ri (5483 m).

Czternaście osób z różnych miejsc w Polsce, w różnym wieku i o różnych zawodach. I nagle się okazało, że stworzyliśmy doskonały zespół, świetnie się rozumiejący i współpracujący. Jakby w nagrodę natura obdarzyła nas piękną bezchmurną pogodą, abyśmy mogli w pełni podziwiać piękno i potęgę Himalajów.

Takich widoków i przeżyć nikt z nas się nie spodziewał. Mentalnie byliśmy w niebie, choć  wysiłek był ogromny. Warunki bytowania – skrajnie minimalne, a jednak nigdy z naszych twarzy nie schodził uśmiech. Każdy każdemu, w każdej chwili, był gotowy przyjść z pomocą.

A widoki były naprawdę niesamowite – od zielonego sosnowego lasu, poprzez szare lodowce i wypływające z nich „mleczne” huczące potoki, wiszące nad nimi chybotliwe mosty linowe, karawany jaków w kolorowym oporządzeniu – po śnieżno-białe szczyty o nieziemskich kształtach. I ta wielkość. Przestrzeń, ale też i wysiłek, niska zawartość tlenu w powietrzu, tak  suchym, że pomimo przymrozków nie było szronu.

Trawersując zbocza poszczególnych szczytów widzieliśmy jak śmigłowce latają pod nami w  dolinach. Wówczas uświadomiliśmy sobie na jakich jesteśmy wysokościach. Dojście do bazy  pod Everestem wywołało w nas poczucie zwycięstwa. Ale to nie był koniec. Teraz przejście przez lodowiec i przełęcz Cho La do Goyko. I to były prawdziwe Himalaje. Braki tlenu w powietrzu, skala trudności podejść i zejść, to było to, co nas tam przywiodło, by „przeżyć” Himalaje. Wszystko nam sprzyjało: pogoda, zrozumienie w grupie, zdrowie, Szerpowie. Tak   przez 16 dni. Na wieczną pamiątkę pozostało mi 800 zdjęć, film i wspomnienia…

W zespole mieliśmy dwie dziewczyny – Agatę oraz Izę, które ani na jotę nie odbiegały od męskiej większości. Pozostali członkowie grupy to: Andrzej, Robert, dwóch Marków, Marcin, Janusz, Krystian, Paweł, Artur, Michał i Krzysztof. Wszystkim dziękuję za wspaniałą przygodę i… warto byłoby ją jeszcze raz powtórzyć w tym gronie. Tym wyczynem udowodniliśmy, że Himalaje są dla wszystkich.

                                                                                                                 Jurek „dziadek” Kotuła

Film Jurka „Od Tatr po Everest” można obejrzeć na platformie Vimeo