„Dwunastego kwietnia przypadają moje 50. urodziny… wspinaczkowe. Z tej okazji, już dawno temu, zaplanowane zostało spotkanie połączone z bankietem piwnym, które zawsze dotąd odbywało się w Sokolikach, w schronisku Szwajcarka; obiekt zarezerwowałem na ten cel już rok temu. Dziś, z powodów oczywistych, obchody 50-lecia odwołuję! Informacja o nowym terminie spotkania zostanie podana w stosownym czasie” – przekazał Aleksander Lwow.
Dodajmy, że Szwajcarka jest jedynym schroniskiem w Sudetach, które zachowało swój pierwotny kształt, wygląd, a także nazwę, nadaną na cześć małżonki pierwszego właściciela Wilhelma von Hohenzollerna.
„Oczywiście, ja sam, będę w Sokolikach 12 kwietnia. Gdyby, przypadkiem, ktoś z Was był akurat w pobliżu, to zapraszam. Pijąc piwo zachowamy właściwy, zalecany przez miłościwie nam panujący rząd, odstęp!” – dodał Lwow, o którym się mówi, że to jedna z najbardziej barwnych postaci w historii polskiego alpinizmu. Uczestnik wyprawy Andrzeja Zawady w 1980 roku na Everest oraz trzech innych, także zimowych (Broad Peak, Kanczendzonga, K2), zdobywca czterech ośmiotysięczników: Lhotse, Manaslu, Czo Oju i Gaszerbruma II.
Ale… W obecnej sytuacji możemy przecież świętować to 50-lecie „razem” z jubilatem, racząc się tego dnia złocistym napojem bogów, którego umiarkowane spożywanie prowadzi do zmniejszonego odkładania się tłuszczu i zmniejsza ryzyko zawału serca.
Przez te pół wieku dziesiątki alpinistów towarzyszyło Alkowi na wielu szlakach i w wielu wyprawach. Nie wszystkim było dane powrócić do swych domów. Pozostali na zawsze w górach, które tak bardzo pokochali. Pamiętajmy również i o nich, wspierając rozbudowę Memoriału Polskich Himalaistów na portalu https://zrzutka.pl/h8k28x Do tego czortenu w Namcze Bazar Aleksander Lwow zamierzał „zabrać” jesienią kilkanaście osób. Z wiadomych względów wyjazd trzeba przełożyć na przyszły rok (mailowe zgłoszenia na polskiehimalaje@tlen.pl).
„Jeśli mamy rozbudować ten Memoriał i zagospodarować miejsce wokół niego, to zrzućmy się po pięć złotych, a kto może to po 50” – zaproponował Alek, współzałożyciel Fundacji Wspierania Alpinizmu Polskiego im. Jerzego Kukuczki.
Na historycznych zdjęciach Aleksander Lwow. – Ta fotka z prusikowania, to właśnie moje wspinaczkowe „narodziny”, gdyż tego dnia – 12.04.1970 – po prusikowaniu (w czasie którego omal nie umarłem uduszony), wspinałem się drogą Przez Brzózkę na Sukiennicach – poinformował jubilat.
A przy okazji kilka słów o… Prusiku. Nazwa węzła pochodzi od wynalazcy, austriackiego alpinisty Karla Prusika. Stosowany jest m.in. do autoasekuracji podczas zjazdu na linie. Cechą charakterystyczną tego węzła jest to, że bez obciążenia łatwo przesuwa się po linie, natomiast pod obciążeniem zaciska się i blokuje; po zdjęciu obciążenia ponownie daje się łatwo przesuwać. Wiąże się go linkami cieńszymi (np. repsznurami) na linach grubszych.
50 lat temu związałem się z liną i,
bywało, z niejedną dziewczyną.
Pokonywałem meandry różnych dróg,
na których czasem pojawiał się mocny wróg.
Szmat czasu bezpowrotnie minął,
chyba nazbyt szybko upłynął.
Często od ludzi zbierałem peony
i chociaż czas wyczynu skończony,
w zasadzie niczego nie żałuję
i całkiem nieźle się czuję.
Dla Aleksandra od Hanny Trzaskowskiej