2 lipca 2019 roku zapisał się w historii Klubu Sportowego Polskie Himalaje jako dzień wyjątkowy. Tego dnia w Warszawie, w 80. rocznicę zdobycia pierwszej góry w Himalajach przez polskich alpinistów – Jakuba Bujaka i Janusza Klarnera, którą była Nanda Devi East (2 lipca 1939 roku), Narcyz Sadłoń – podróżnik, taternik, alpinista, przekazał klubowi biało-czerwoną flagę. Flagę szczególną, bowiem towarzyszyła ona uczestnikom wyprawy na ten szczyt w 2009 roku. Teraz rozpoczyna ona wędrówkę po Polsce. Prezentowana będzie na różnych spotkaniach, festiwalach oraz innych wydarzeniach. W lutym 2020 roku powróci do stolicy.
Wraz z flagą mieszkający w Kościelisku Narcyz Sadłoń, kierownik organizacyjny wyprawy sprzed 10 lat, przekazał list do prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, który objął wówczas honorowy patronat nad Nanda Devi East Expedition 2009. Niestety, zarówno biało-czerwonej i tego listu (patrz załącznik) z informacją o przebiegu wyprawy nie zdążył wręczyć prof. Kaczyńskiemu. Prezydent RP zginął w katastrofie smoleńskiej.
Oprócz flagi i listu, dr Sadłoń - specjalista rehabilitacji medycznej, który całe życie zawodowe poświęcił medycynie ratunkowej i rodzinnej, wraz z Anną Pietraszek, reżyserką, operatorką, fotografką, taterniczką i alpinistką (zrealizowała ponad 190 filmów dokumentalnych i reportaży w latach 1977-2011) przekazali klubowi płytki DVD z filmem „Orłem być..” (To be an Eagle…) w wersji polskiej i angielskiej. Dwudziestominutowy film zawiera zdjęcia z wypraw na Nanda Devi East z… 1939 roku oraz 2009.
Jak poinformowali, płytki DVD są ich cegiełką do budowanego w Nepalu przez klub Polskie Himalaje czortenu pamięci polskich alpinistów, którzy pozostali na zawsze w górach wysokich. Obelisk usytuowany został na terenie muzeum himalajskiego w pobliżu Namche Bazar, na popularnej trasie z Lukli do bazy pod Everestem.
Ekspedycję na jeden z najbardziej polskich szczytów w Himalajach Garhwalu Nanda Devi East (7434 m), z inicjatywy Narcyza Sadłonia, zorganizowano w 2009 roku dla uczczenia jubileuszu 70-lecia narodzin polskiego himalaizmu właśnie na tej górze; dla przypomnienia ówczesnego triumfu i tragedii, a jednocześnie po to, aby przyczyniła się ona do rozwikłania tajemnicy określanej jako klątwa Nanda Devi.
BOGINI ŚMIERCI
Nanda to jedno z imion demonicznej bogini śmierci pożerającej ciała swych ofiar. Święta góra, którą wedle wyznawców zamieszkuje, leży w Himalajach Garhwalu. W kwietniu 1939 roku na szczyt wschodni masywu Nanda Devi wyruszyła pierwsza polska wyprawa w Himalaje. Uczestniczyło w niej czterech inżynierów. Kierownikiem był 42-letni wtedy Adam Karpiński, lotnik i konstruktor szybowcowy, jeden z czołowych wspinaczy Polski międzywojennej, z doświadczeniem wysokogórskim zdobytym w Andach. Marzyciel, głosił ideę zorganizowania polskiej ekspedycji na Mount Everest, nierealną wówczas z przyczyn politycznych. Sam projektował sprzęt górski, który matka szyła potem na maszynie, a rodzina i przyjaciele wypróbowywali zimą w Tatrach. W trakcie wędrówki zbierał nasiona rododendronów na prezent dla matki.
Stefan Bernadzikiewicz (32 l.), jedyny na tej wyprawie bezdzietny kawaler, wspinał się w Tatrach zimą, uczestniczył w ekspedycjach na Spitsbergen i Grenlandię oraz w Kaukaz.
Jakub Bujak (34 l.), inżynier z doktoratem, wynalazca metody zwiększania mocy silników wysokoprężnych, wszedł samotnie na nartach na dwa najwyższe szczyty Skandynawii, wędrował po Alpach, był na Kaukazie, gdzie tak zachwycił się jedną z gór, że nazwał jej imieniem córkę. Opisany przez kolegę jako „skarbnik dusigrosz” i „łagodny choleryk o rozlicznych zaletach charakteru”, dobro wyprawy zawsze przedkładał nad własne ambicje.
Janusz Klarner (29 l.), najmłodszy i najmniej doświadczony, przeżyje ich wszystkich, lecz nie na długo. – Nasz ojciec był oburzony, że Janusz, oficer rezerwy, mimo narastających nastrojów wojennych chce wyjechać z Polski – wspominała siostra Jadwiga Klarner-Szymanowska. – Janusz dał ojcu uroczyste słowo honoru, że w razie wojny na pewno wróci do kraju. Słowa dotrzymał.
To dzięki ojcu Janusza wyprawa ostatecznie wyruszyła – pożyczył ekspedycji dużą sumę pieniędzy. Klarner, na podstawie dziennika prowadzonego w trakcie wyprawy, napisał w czasie wojny książkę „Nanda Devi”. Wydać ją można było dopiero w 1956 roku, już po jego tajemniczym zniknięciu.
KRZYŻ NA ŚNIEGU
Po prawie czterech tygodniach akcji powyżej bazy Klarner wraz z Bujakiem, trapionym wcześniej silnymi atakami tropikalnej dezynterii (czerwonki), 2 lipca 1939 roku o godz. 17.30 zatknęli polską flagę na dziewiczym wschodnim wierzchołku Nanda Devi – szóstym co do wysokości zdobytym wówczas przez człowieka.
„Podziwiamy roztaczający się widok – pisał Klarner. – Nagroda taka rzadko tylko spotyka wspinacza zdobywającego szczyt. Wieloimienna bogini śmierci, Parwati – Kali – Nanda, uznała nas widać za pątników pobożnie odbywających pielgrzymkę, a nie za świętokradców wdzierających się do jej siedziby – chce nasze wysiłki wynagrodzić widokiem godnym bogów”. Igrał z losem, pytając: „Czyżby nie było prawdy w wierzeniu, że zginie ten, kto stanie na jej szczycie, a Nanda pożre jego ciało?”.
Schodzili w świetle księżyca. Tę polską drogę śnieżno-lodową granią Szerpa Tenzing Norgay, przyszły zdobywca Mount Everestu, uzna za najtrudniejszą w swojej karierze.
Pomimo wyczerpania, odmrożeń, znacznej utraty wagi alpiniści wyprawy nie zakończyli. Z karawaną tragarzy udali się do pobliskiej doliny lodowca Milan. Karpiński i Bernadzikiewicz uznali tamtejsze dziewicze góry za najpiękniejsze, jakie do tej pory widzieli. 18 lipca założyli „na doskonałym miejscu”, jak twierdzili, tymczasowy obóz II (6150 m) w drodze na Tirsuli (trójząb), masywu o trzech siedmiotysięcznych wierzchołkach.
Gdy następnego dnia Bujak z Klarnerem i Szerpami przybyli na miejsce obozu II, teren pokrywały spiętrzone zwały lawiniska z porozrzucanymi przedmiotami: puszkami, butami, żywnością... Ciał kolegów nie odnaleźli. Z kijków traserów zrobili krzyż i wbili w śnieg.
Wiadomość o wybuchu II wojny światowej zaskoczyła ich w drodze powrotnej na statku w Bombaju. 9 września przekroczyli granicę polską, idąc pod prąd fali uciekinierów. Bujak przedarł się do Lwowa 11 września. Żony z dwójką dzieci nie spotkał. Przebywały na wakacjach pod Rzeszowem, gdy wkroczyli Niemcy. Kiedy dotarły do domu, Jakuba już tam nie było. Wedle relacji córki, Magdaleny Bujak-Lenczowskiej (narciarka, medalistka mistrzostw Polski i Zimowej Uniwersjady 1962), przez Rumunię i Francję, gdzie zaciągnął się do polskiej armii, dostał się do Anglii.
Zwolniono go z wojska, żeby pracował w fabryce silników Diesla, a potem jako konstruktor silników odrzutowych w objętym tajemnicą dziale doświadczalnym Rolls-Royce’a. Opatentował wynalazki.
Wszystkie urlopy i wolne dni spędzał na wędrówkach i wspinaczce w Wielkiej Brytanii. Został członkiem Alpine Club. Ze względu na pracę przydzielono mu ochronę, która towarzyszyła mu nawet podczas wspinaczek. Tęsknił do kraju, do żony i córki. Po zakończeniu wojny zgłosił władzom pragnienie powrotu.
5 lipca 1945 roku, w przeddzień planowanej podróży do Polski, wspinał się z partnerką w Kornwalii nad brzegiem morza. Obydwoje zaginęli. Znaleziono tylko namiot i plecak Bujaka. Policja uznała, że prawdopodobnie ulegli wypadkowi lub utonęli. Przyjaciele wykluczali samobójstwo. Bujak tworzył nowoczesne technologie wojskowe, uważano, że mógł być zamordowany przez Brytyjczyków, kiedy postanowił wrócić do Polski, lub uprowadzony przez wywiad radziecki.
Magdalena Bujak-Lenczowska ojca nie pamięta, choć był obecny w opowieściach rodzinnych. Jedyna pamiątka, jaka po nim jej została, to aparat fotograficzny Leica, który miał na wyprawie na Nanda Devi East.
PRZEPADŁ JAK KAMIEŃ W WODĘ
Janusz Klarner okupację spędził w Warszawie, w konspiracji. Stracił oko ciężko ranny w głowę podczas akcji zniszczenia reflektora niemieckiego w Lesie Kabackim. Walczył w powstaniu warszawskim. Po wojnie prowadził warsztat samochodowy w Warszawie. 17 września 1949 roku wyszedł ze swego mieszkania na Saskiej Kępie. Był lekko ubrany, bez dokumentów. Do rodzinnego domu oddalonego o kilkaset metrów nigdy nie dotarł. Zniknął.
– Wyprawę na Nanda Devi East pogrążyły w niepamięci celowe działania Urzędu Bezpieczeństwa PRL – twierdzi Anna Pietraszek. - Kiedy w 1989 roku robiłam film w 50. rocznicę tej ekspedycji, zaskoczyło mnie, że w środowisku wspinaczy nikt o niej nie mówił, nie istniała jej legenda, tak jakby nigdy się nie odbyła. Klarner w 1949 roku przygotował książkę do druku. Sfilmowałam dokument, w którym żądano usunięcia jego nazwiska z okładki. Nie zgodził się. Wkrótce zaginął. Jakiś człowiek mówił rodzinie, że widział go skatowanego w kazamatach UB przy ul. Cyryla i Metodego. Nie udało się z tym mężczyzną ponownie skontaktować. Też przepadł jak kamień w wodę.
Annę Pietraszek zafrapowała informacja, jaką znalazła w relacji z wypadku na stokach Tirsuli. Na lawinisku leżała pokrywa od kamery. Zatem któryś z uczestników nakręcał ruchome obrazy! Po wyemitowaniu jej filmu w telewizji zgłosił się ktoś, kto widział w archiwum w Londynie pudełko z napisem „Nanda Devi 1939”. Udało się je odnaleźć. W środku był film z polskiej wyprawy na... najwyższy szczyt Ameryki Południowej, Aconcagua, z 1937 roku.
– Pracownicy archiwów brytyjskich dalej szukali dla mnie filmu z Nanda Devi. Obrazy z każdej znalezionej taśmy opowiadali przez telefon. Nie stać mnie było na wyjazd do Londynu, a TVP nie była tematem zainteresowana – wspomina Anna Pietraszek. – Któregoś dnia podniosłam słuchawkę. To był ten film! Trwał 11 minut. Jego pokaz w moim mieszkaniu szeroko relacjonowały media w Polsce.
Kilka miesięcy później wnuk Jakuba Bujaka – Jan Lenczowski ogłosił wyprawę na Nanda Devi East 2009 śladem dziadka. Organizując ją, przedstawia się jako najbardziej zajęty bezrobotny himalaista. Latynoamerykanista z wykształcenia, ekonomista z licencjatem, śmieje się, że do wysokości przyzwyczajał się pracując przy budowie kotłów przemysłowych. Wspinał się na różnych kontynentach, przeszedł zimą Kamczatkę.
Pojechało wówczas dziesięciu uczestników zaprawionych w alpinizmie jaskiniowym, wspinaczce ścianowej, lodowcach wysokich gór. Średnia wieku - 33 lata.
– Chciałbym przy okazji tej wyprawy przypomnieć historię, a także promować obecne młode pokolenie himalaistów. Trudne cele wspinaczkowe mało kogo obchodzą poza środowiskiem, a temat klątwy przyciąga. Oczywiście, idąc jej śladem, wolelibyśmy nie powtarzać w 100 procentach tamtej ekspedycji. Kiedy uczestnicy wracali do kraju, wybuchła wojna – mówił wtedy Jan Lenczowski.
WSTRZĄSAJĄCE ODKRYCIE
Dobrym duchem wyprawy był jego kuzyn, Narcyz Sadłoń, który na konferencji prasowej w 2009 roku wystąpił w białej góralskiej koszuli z metalową spinką parzenicą. Jego pradziadek był stryjem Jakuba Bujaka. Tak jak 70 lat temu, wyprawa nie doszłaby do skutku, gdyby nie wsparcie rodziny. Głównym sponsorem był Andrzej Duda (jego babcia była ciotką Jakuba Bujaka), prezes firmy budującej m.in. mosty.
– Wujek i tym razem pomógł postawić most, do przeszłości – skwitował Jan Lenczowski, zaś Anna Pietraszek oznajmiła:
– Pragnę stworzyć film dokumentalny łączący wszystkie wątki tej historii. Zdjęcia będą korespondowały z ujęciami z 1939 roku. Patronat nad realizacją filmu objął prezydent Lech Kaczyński oraz IPN, który prowadzi dochodzenie dla wyjaśnienia okoliczności śmierci Janusza Klarnera i Jakuba Bujaka. Dla mnie najbardziej wstrząsającym odkryciem jest to, jak wiele wysiłku wkładał UB w zacieranie życiorysów wybitnych Polaków, żeby młode pokolenie nie wiedziało, że ma bohaterów narodowych także w sporcie.
Ekspedycja zorganizowana i kierowana przez Jana Lenczowskiego, dotarła do stóp góry i prowadziła działania na polskiej drodze wyznaczonej w 1939 roku. Kilka tygodni zmagań z trudnościami nie pozwoliły na osiągnięcie szczytu i wysokości 7434 m. Grupa szturmowa Jarosław Woćko i Daniel Cieszyński dotarła do wysokości 6900 m, gdzie skapitulowała pod wpływem warunków pogodowych i problemów zdrowotnych.
Członkowie ekspedycji borykali się z dużymi trudności technicznymi napotkanymi na grani południowej, pomimo korzystania z osiągnięć współczesnych technik wspinaczkowych. Tym bardziej zdobycie jej w 1939 roku podczas pierwszej polskiej wyprawy w Himalaje było wyczynem niezwykłym. Dostępne źródła historyczne oraz doświadczenia ekspedycji 2009 potwierdziły opinię, że zdobycie Nanda Devi East przez Jakuba Bujaka i Janusza Klarnera w zespole z Adamem Karpińskim oraz Stefanem Bernadzikiewiczem było najtrudniejszym górskim osiągnięciem przed drugą wojną światową.
"Niosąc w sercach pamięć historii opisanej triumfami i tragediami, chcieliśmy przypomnieć tych, od których rozpoczął się polski pochód przez Himalaje. Górskim zwyczajem, przy pomocy haków i czekanów, uwieczniliśmy ich imiona w kamieniu u stóp Nanda Devi East. Odsłaniając pamiątkową tablicę z inskrypcją: "Nanda Devi East, 2.7.1939, first ascent, A. Karpiński, J. Bujak, S. Bernadzikiewicz, J. Klarner POLAND", myśleliśmy o siedemdziesięciu latach górskich doświadczeń, które minęły od tamtego czasu" – podkreślił Jan Lenczowski.
Oficjalne odsłonięcie kamiennej tablicy nastąpiło 27 maja 2009 roku ok. 10, kilka godzin po zakończeniu akcji górskiej. Członkami wyprawy byli:
- Jan Lenczowski, Sulejówek, 33 lata, latynoamerykanista - kierownik wyprawy
- Narcyz Sadłoń, Kościelisko, 34 lata, oficer, lekarz
- Paweł Szlachta, Kraków, 32 lata, informatyk
- Rafał Szendzielarz, Warszawa, 29 lat, operator filmowy TVP
- Daniel Cieszyński, Londyn, 30 lat, kierownik robót wysokościowych na platformach wiertniczych
- Jarosław Woćko, Gorzów Wielkopolski, 45 lat, przedsiębiorca
- Grzegorz Sosiński, Gdańsk, 34 lata przedsiębiorca
- Tomasz Walkiewicz, Łask, 26 lat, student, przewodnik
- Marcin Miotk, Warszawa, 36 lat, kontroler finansowy
- Grzegorz Mróz, Radom, 38 lat, przedsiębiorca.
Opracowano na podstawie artykułu Moniki Rogozińskiej opublikowanego na łamach „Rzeczpospolitej” w 2009 roku.
„Cegiełki” (kalendarze na rok 2020 z ośmioma zdjęciami, himalajskie pocztówki, płytki DVD z filmem „Orłem być…”) można zamawiać pod adresem: polskiehimalaje@tlen.pl