Życie w dolinie Solokhumbu to trekking. Nikt tu nie idzie na pusto, każdy coś niesie na plecach, w pakunkach, plecakach, w torbach, my na ramionach, lokalni na pasie na czole. Nie ma żadnej innej możliwości transportu. Nie ma kurierów, listonoszy donoszących paczki, zaopatrzeniowych wozów dostawczych. Chcesz coś mieć, musisz to sobie przynieść, albo zapłacić i to dużo komuś, kto to zrobi dla ciebie. To od zawsze wyzwalało myślenie. Przewidywanie potrzeb. Ci ludzie musieli być przewidujący. To czyni ich mądrymi, inteligentnymi i umiejącymi walczyć.Słyszałem kiedyś, w jakimś filmie, iż inteligencja może rozwijać się tylko w stanie i sytuacji zagrożenia.

I jeśli jest to prawdą, to wtedy kiedy jest nam dobrze, jeśli wszystkie troski rozwiązuje za nas ktoś, lub po prostu los – to my się nie rozwijamy. Stagnacja, zastój, to nas rozleniwia a mózg jest jak ciało, które ma nieograniczony dostęp do kalorii, tyje. I robi się leniwy.

Czy zauważyłeś jak wiele wysiłku potrzeba włożyć w to, aby nie jeść? Natura skazuje nas na tycie, na obżeranie się i sprawia, że stajemy się chorzy, na ciele. I tak samo staje się z umysłem. Po to też jest podróż. Ona dostarcza nam wrażeń, które wyzwalają myśli. Mózg ćwiczy, staje się piękny. Piękny umysł. To dzięki podróży. Niepewność widoku za zakrętem czasu wyzwala myślenie, wrażliwość…
I nagle, całkowicie bez zapowiedzi zza zakrętu pojawiają się złote kopułki bramy Tengboche. Wielka łąka, mała gompa i klasztor za murem z bramą strzeżoną przez dwa białe, zębate lwy mające wyglądać groźnie, będące jednak tak pięknymi strażnikami, że jedyne co to wzbudzają zachwyt. Łąka o trawce jak na polu golfowym jest jak boisko, lekko opada na wschód, wokół placu jest kilka lodży z największą na szczycie. I tyle. A zbocza powyżej wsi porasta powykręcany, rododendronowy las.

P.S. Fragment książki Rafała Froni „Everest dla każdego” szykowanej na majowe spotkanie w Warszawie. W październikowej wyprawie trekkingowej Polskie Himalaje 2018 do bazy pod najwyższą górę Ziemi był kierownikiem grupy nr… 13.

W styczniu 2018 roku jego wpisy facebookowe o wyprawie na K2 zrobiły furorę. Wielu zadawało sobie pytanie kim jest człowiek, który w tak niezwykły sposób potrafi opisać atmosferę zimowej ekspedycji na K2. Jak ustalił portal nczas.com Fronia jest chyba jedynym himalaistą, który swoją karierę rozpoczął w… policji. W dodatku nie byle gdzie tylko w wydziale zabójstw w jednym z miast na zachodzie Polski.

– To była ciężka praca. Nie da się w niej zbyt długo wytrzymać – opowiadał znajomym. W efekcie jeszcze w latach 90. wrócił do swojego nominalnego zawodu, czyli geodezji i założył wydawnictwo PLAN.

Fronia pierwsze kroki w górach wysokich stawiał w Ameryce Południowej, gdzie przeżył wybuch wulkanu. Potem przyszedł czas na najwyższe szczyty świata – uczestniczył w wyprawach m.in. na Broad Peak (8051 m), Nanga Parbat (8126 m), Dhaulagiri (8167 m), Pik Lenina (7134 m) i Baruntse (7129 m). Zdobył Gaszerbrum II (8035 m) i Lhotse (8516 m).

Fot. Bartłomiej Zborowski